niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział IX

                                                                     Detykuję to wszystkim, którzy to czytają :-*
Zobaczyłam w nich Thomasa.
- co ty tu robisz?! Jak tu wszedłeś? Wynoś się! Od jak dawna tu stoisz?!- wrzeszczałam jak opentała
- wystarczająco by zobaczyć, że o mnie już zapomniałaś- podszedł do mnie bliżej
- tak! Bo mam najlepszych przyjaciół na świecie i zawsze im będę wierzyć, bo chcą dla mnie jak najlepiej i nie zbliżaj się do mnie!- wrzasnełam
- ale spokojnie mała napewno jakoś się dogadamy- uśmiechną się cwaniacko- widzę, że idziesz na imprezę- powiedział bardziej sie przybliżając
- nie podchodź do mnie- krzyknełam
-  przyjdziesz o północy do damskiej łazienki- powiedział podchodząc do okna
- jeszcze czego?!- warknełam
- jeśli tego nie zrobisz pożałujesz, twój Leonik Ludmiłka i reszta pożałują i może się im coś stać- nie czekając na odpowiedź wyszedł, a ja postanowiłam sie dowiedzieć czego chce i pójde tam. Dostałam sms'a od Leona, że przyjdzie po mnie i bedzie za 5 minut. Zeszłam po schodach mama i Pablo zrobili wielkie oczy na co sie zaśmiałam.
- i jak?- obkręciłam sie wokół własnej osi
- świetnie- powiedzieli na równi
- mam nadzieję, że domu nie rozsadzicie- zaśmiałam sie
- spokojnie Vilu nie urządzamy tu imprezy bez ciebie powiedział Pablo
- tylko jedno mi nie pasuje- mówi mama
- co?- pytam zaskoczona
- to, że chodzisz z Thomasem, nie pasuje mi on jest jakiś dziwny- powiedziała i się przytuliła do narzeczonego
- już z nim nie jestem- powiedziałam wchodząc do kuchni i nalewając sobie soku do taski i upiłam łyk
- nie wiedziałam, przepraszam, to dlatego był dziś taki zły- mówiła przytulając mnie
- nie masz za co, skąd miała mama wiedzieć- dokończyłam napój i odłożyłam szklankę do zmywarki. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zapewne Leon.
- to do mnie pa- zabieram wszystko co potrzebne i otwieram drzwi.
- hej- mówię z uśmiechem, szatyn stoi i się nie odzywa. - Leon?- macham mu przed oczami
- yyy... przepraszam hej- całujemy sie w policzek- wyglądasz wowww...- mówi szatyn
- dziekuję- spyszczam głowę, bo czuję, że sie rumienię. Ruszamy powolnym krokiem do klubu
- nie ukrywaj swoich rumieńców tak słodko w tedy wyglądasz- komplementuje mi. Gdy docieramy zasiadamy do naszego ulubionego stolika. Po chwili dołańcza do nas reszta. Dziewczyny świetnie wyglądają jak zawsze. Rozmawiamy, śmiejemy się czas nam szybko leci. Nagle Leon prosi mnie do tańca. Szczerze nie spodziewałam się tego w nasze ślady idą inni.
Muszę przyznać, że nieźle tańczy. Ach ten jego prześliczny uśmiech a te paczałka. Tańczyliśmy bardzo długo, aż wybiła północ. O mały włos bym zapomniała.
- przepraszam na chwilę- powiedziałam i kierowałam sie w strone  toalety
- Violu gdzie idziesz?- spytała Lu
- do toalety zaraz wracam- powiedziałam i ją wiminełam następnie poprawiłam lekko makijaż.
- o jestem zaskoczony myślem, że nie przyjdziesz- zaśmiał się cwaniacko Thomas
- no jestem, czego chcesz- warknełam
- zgadnij- powiedział, następnie przycisnął mnie do ściany i zaczą mnie całować po szyi a rękami błądził po moich udach i szedł coraz wyżej
- puść mnie- szarpałam się- puszczaj- mówiłam błagalnym tonem. Nie mogłam nic zrobić byłam unieruchomiona. Zamknęłam oczy a strumień łez spływały mi po policzkach. Już czekałam tylko na najgorsze. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
- zostaw ją!- wrzasnął już wiedziałam kto to jest. Szatyn odciągną go ode mnie i zaczął go bić pięściami w twarz starłam łzy i wybiegłam po pomoc. Zauważyłam Diego i Fede wraz z dziewcznami podbiegłam do nich.
- ej Vilu co jest?- spytała przyjaciółka
- chłopaki Thomas jjeesssttt.... www.. damsskiejjjj.. cchhciałłł... mmnniee.. zzgwaałłłciććć... Llleeoonn ggoo teeraazz... biijjjeeee...- powiedziałam jąkając się. Oni zerwali się jak oparzeni i pobiegli do łazienki. Biegłam za nimi
- Violu ty nie idziesz- powiedziała blondynka
- Lu tam jest Leon muszę wiedzieć czy po moim wyjściu nic mu nie jest. Ja go kocham..- powiedziałam i się wtuliłam w przyjaciółki
- dlaczego mu tego nie powiesz jestem pewna, że on czuje to samo- powiedziała Fran
- nie mogę z nim być różnimy sie od siebie i on nie chce czegoś więcej niż przyjaźń- powiedziałam
- pytaś sie jego o to?- spytała tym razem Lu
- nie ale taka jest prawda a teraz wybaczcie- pobiegłam w stronę łazienki. Widziałam jak Diego i Fede odciągają Leona od nieprzytomnego całego zakrwawionego Thomasa. Szatyn wciąż się wyrywał a gdy mnie zobaczył w drzwiach poprostu podszedł i mnie do siebie przytulił.
- wszystko okej?- spytał z troską
- tak, dziękuję- powiedziałam i sie mocniej wtuliłam w Leona
- nocujesz dziś u mnie i tak będzie na zmianę nie chce, żeby coś ci sie stało- powiedział całując w czubek głowy
- nie chce ci robić problemu- powiedziałam zaciągając się jego cudownymi perfumami
- to żaden problem chodź teraz do mnie- powiedział i wszyscy wyszliśmy z klubu. Co ja se myślałam, że uda mi sie go spławić? Nie będe już taka głupia. Będę sie naradzać z przyjaciółmi. Nie widziałam w klubie Sel i jej chłopaka pewnie już wyszli. Weszliśmy do domu szatyna była około 2 w nocy poszliśmy cicho do jego pokoju.
- masz tu moją koszulę idź do łazienki a ja tu zrobię wszystko co należy- podał mi ubranie, następnie udałam sie do wcześniej wymienionego miejsca. Rozebrałam sie weszłam do kabiny prysznicowej gdy sie szybko umyłam ubrałam koszulę szatyna i wyszłam. Przyjaciel miał na sobie tylko spodnie dresowe. Miałam chęć się na niego rzucić. Wyglądał mega seksownie. Właśnie rozkładał materac.
- połóż się na łóżku i spróbuj zasnąć- powiedział troskliwie
- a ty na materacu?- spytałam
- tak- powiedział siadając na materacu
- chodź do mnie, możemy razem spać tak po przyjacielsku- zaproponowałam
- naprawdę?- zapytał biorąc jedną brew do góry
- tak chodź- on sie uśmiechną wstał i położył się koło mnie. Odwróciłam się i próbowałam zasnąć. Lecz nie mogłam strasznie się bałam, że Thomas powróci i zrobi mi krzywde. Dopiero o 5 nad ranem zasnełam. Gdy się obudziłam szatyna nie było obok mnie. Zastanawiałam się gdzie mógł pójść. Nagle drzwi się uchyliły zobaczyłam w nich Sel
- hej- powiedziała niepewnie
- hej- odpowiedziałam
- słyszałam co się stało- powiedziała siadając a ja się w nią wtuliłam
- nie mówmy o tym- zaproponowałam- gdzie Leon?- spytałam ciekawa
- poszedł po twoje książki jak byś czasem sie zdecydowała pójść dziś do szkoły
- tak pójdę. Tylko nie w tej sukience- powiedziałam zakłopotana
- chodź do mnie do pokoju- zaproponowała
- nie mam nic na sobie- odpowiedziałam
- to przyniosę ci ubrania okej?- dobrze. Przyjaciółka wyszła ale po paru minutach przyszła z ubraniem. Weszłam do łazienki ubrałam bieliznę następnie brązowe jeans'y i czarny top, na wieszch jeszcze sfetero-bluze. Buty na koturnie czarne. Mamy ten sam rozmiar jestem w szoku. Mówiłam, że Sel ma świetny styl? Bardzo mi się podoba. Z mojej torebki wyciągnęłam grzebień i kosmetyczke. Po zrobieniu już wszystkiego wyszłam do pokoju szatyna. Na łóżku  siedziała moja przyjaciółka i  Leon.
- idealnie- skomentowała Sel
- ksieżniczko zawsze wyglądasz ślicznie ale teraz to brak mi słów wspaniale- po słowach szatyna zarumieniłam sie
- dzieciaki?! Śniadanie- zawołała mama rodzeństwa. Gdy wszyscy zeszlistarsza kobieta mnie przytuliła
- Violetto jak dobrze cię widzieć- mówiła mocniej ściskając
- panią równierz- uśmiechnełam sie. Zjedliśmy kanapki i poszliśmy do szkoły. Przebyliśmy drogę w przyjemnej atmosferze. Szkoła jak szkoła minęła szybko. Postanowiłam wrócić do domu. Ze mną szła Lu i Fede. Serio? Będe teraz pilnowana na zmianę? Trudno ważne, że pilnują mnie przyjaciele a nie prawdziwi ochroniarze.
*
*
*
*
Oto rozdział 9 mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję tym, którzy to czytają i komentują :-) .
Nie rozpisuje sie papa :-*
Rozdział 10--------- 1 kom

1 komentarz: