Obudziłam się dość wcześnie. Mimo, że spałam godzinę to czuję się wypoczęta. Postanowiłam wstać, po co leżeć i bezczynnie patrzeć w sufit. Weszłam do łazienki rozebrałam się do naga. Wzięłam szybki prysznic. Wyszłam wysuszyłam włosy wraz z ciałem. Ubrałam czystą bieliznę zrobiłam lekki makijaż. Rozczesałam włosy a następnie wyprostowałam prostownicą. Uważam, że ładniej tak wyglądam niż w zakręconych. Wyszłam i ubrałam czerwoną spudnicę i czarny top. Ubrałam czerwone buty na koturnie wzięłam jeszcze telefon który wsadziłam do torebki wziełam ją wraz z czarną skurzaną kurtką. Zeszłam na dół do kuchni.
- witaj Olgo- uśmiechnęłam się do niej
- witaj kruszynko, już wstałaś?- powiedziała tuląc mnie
- nie mogłam spać- powiedziałam zgodnie z prawdą
- nowe ciuchy?- spytała oglądając moj strój
- tak byłam z przyjaciółkami wczoraj na zakupach popołudniu- uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła- pomogę ci- zaproponowałam jak widziałam, że szykuje śniadanie
- nie musisz poradzę sobie- mówiła rozbijając jajka na jajecznice
- ale ja chce, co mam zrobić?- spytałam
- jak już chcesz, to pokroj pomidory- powiedziała, od razu zabrałam sie do roboty. Następnie wszystko wrzuciłam na patelnie do jajek. Wzięłam naczynia z szafki i ustawiłam na stole wzięłam sztućce i zrobiłam to samo co z naczyniami. Olga w tym czasie usmarzyła do końca jajecznice i włożyła ją w miskę. Zaniosłam to do jadalni i razem z gosposią zaparzyliśmy kawę i usiadliśmy do stołu po paru minutach przyszła moja mama
- witaj Olgo. O Violu już wstałaś- powiedziała i pocałowaliśmy sie w policzki. Zjedliśmy wszystko po czym sprzątneliśmy ze stołu. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- to do mnie- rzuciłam. Ubrałam kurtkę chwyciłam jeszcze torebkę i wyszłam.
- hej- przywitałam się z szatynem
- hej- odpowiedział zmartwiony?
- co jest?- spytałam i ruszyliśmy w stronę szkoły
- Thomas jest w szpitalu przez to jak oberwał ode mnie. Módlmy sie, by nie wniósł oskarżenia na policję- powiedział spuszczając głowe
- jeśli to zrobie to ja go pozwę za nękanie i próba gwałtu- powiedziałam zatrzymując sie, on zrobił to samo.
- jesteś wspaniałą przyjaciółką- powiedział ~ta tylko przyjaciółką niestety~ mówi moja podświadomość
- a ty przyjacielem- powiedziałam i się przytuliliśmy. Po oderwaniu dalej szliśmy w stronę szkoły. Mam dziś tylko zajęcia z tańca. Gdy dotarliśmy poszłam, się przebrać, następnie poszłam do szafki i schowałam niepotrzebne rzeczy. Związałam włosy w kucyka i weszłam do sali w, której miały odbyć się zajęcia. Czekamy z przyjaciółkami na Gregorio, który spóźnia sie, już 15 minut.
- przepraszam za spóźnienie mój syn leży w szpitalu, ktoś pobił go na imprezie- odparł. Thomas był jego synem? Jestem w szoku. Spojrzałam na chłopaków, którzy spojrzeli na Leona- dobra zaczynamy rozgrzewke, ustawcie sie- powiedział stając na przeciwko lustra. Gdy skończyliśmy, odwrócił się do nas. Coś kombinuje, czuje to.
- połącze was w grupy- powiedział zastanawiając sie chwilę- stworzycie choreografię, więc tak Francesca z Diego, Ludmiła z Federico, Camila z Brodweyem i Violetta z Leonem, te pary są obowiązkowe reszta proszę się dobrać. Możecie zmykać oprocz tych czterech par co wybrałem.- gdy wszyscy wyszli Gregorio spojrzał na nas
- słuchamy- powiedział niecierpliwie Brodwey
- więc tak, powinienem dać wam nauczkę i porozdzielać was, ale jesteście moimi najlepszymi uczniami dopasowałem was tak by każdy był zadowolony. Od was wymagam czegoś więcej, poświęcenia w tańcu rozumiecie o co mi chodzi- spojrzał na nas
- nie do końca- powiedziala Camila
- chcę żebyżcie stworzyli choreografię w parach potem wszystko posklejali w jedność- a teraz zmykać czasu nie mam. Wyszliśmy z pomiezzczenia. W szatni się przebrałam i wróciłam do szafki po moje rzeczy. Przed wejściem stał Leon.
- kiedy zaczniemy robić ten projekt?- spytał, całkiem na poważnie, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- jutro, nie mam dziś na nic ochoty- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- chodź na koktajl- zaproponował
- jasne- powiedziałam i szliśmy do naszej ulubionej kwiarni. Dużo rozmawiamy i się śmiejemy. W tej chwili siedzimy na ławce na pagórku przy drzewie oglądając jezioro. Fajnie tu wieczorami wygląda. Tak jest 19:30 krążyliśmy po mieście tak długo bez celu.
- wracajmy już?- zapytałam
- okej- zaczeliśmy iść w stronę mojego domu. Gdy doszliśmy zaprosiłam go do środka, co odmówił tłumacząc sie, że jest późno. Weszłam do domu. Postanowiłam, że coś zjem. Weszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki. Wziełam ogórka sałatę i szynkę w plasterkach. Z chlebaka wyjęłam 2 bułki. Zrobiłam sobie pyszne kanapki z herbatą. Po skończonym posiłku brudne naczynie umyłam po czym poszłam do pokoju. Wykonałam wszystkie wieczorne czynności po czym położyłam sie do łóżka, popisałam jeszcze z przyjaciółkami, po paru minutach zasnęłam. Rano obudziłam sie dość puźno. Wstałam wykonałam poranne czynności ubrałam błekitną sukienkę zrobiłam lekki makijaż i ubrałam baleriny. Wzięłam torebkę i zeszłam na śniadanie. Zjadłam dwa jogurty wziełam jeszcze jabłko i wyszłam. Spotkałam po drodzę przyjaciółki więc razem szliśmy w stronę szkoły. Zobaczyłam nagle Thomasa z bronią przestraszyłam się. Celował w kogoś a tym kimś był Leon. Zaczęłam biec w stronę szatyna. Gdy go popchnęłam rozległ sie huk. Oberwałam nabojem. Upadłam na podłogę.
- Viola Viola... nie zasypiaj proszę- słyszam głos szatyna, który głaskał mnie po policzku- dzwońcie po karetke- krzyknął- będzie dobrze zobaczysz- mówił tuląc mnie do siebie. Dalej nic już nie wiem widziałam tylko ciemność...
Leżałam gdzieś na łożu podejrzewam, że jestem w szpitalu, ponieważ słyszę jakieś maszyny. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę przestraszyłam sie.
- Violu obudź się proszę, nie przeżyję bez ciebie, błagam nie zostawiaj mnie- mówił szatyn słyszałam jak popłakiwał. Nawet nie wiesz jak bardzo chce się obudzić lecz nie wiem jak, chce ale nie mog
- Leon idź do domu coś zjeść i sie przespać, powiadomię cie jak coś bedzie nowego wiadomo- usłyszałam głos mojej rodzicielki
- nigdzie nie idę będę tu tak długo dopuki sie nie wybudzi- powiedział na jednym tchu.
- pojdę po kawę- usłyszałam tym razem Pablo. Nagle przestałam ich słyszeć a zobaczyłam białe pomieszczenie
- Violetto tutaj jestem- odwróciłam sie niepewnie
- kim pan jest- zapytałam przerażona
- nie poznajesz mnie?- spytał podchodząc bliżej
- tata?- spytałam z niedowierzaniem- przecież ty nie żyjesz- powiedziałam bardziej sie bojąc
- nie bój się mnie, córeczko powiedz co czujesz Leonowi, on odwzajemnia twoje uczucia- powiedział będąc bliżej mnie
- naprawdę?- spytałam z niedowierzeniem
- tak, będziecie mieli pełno prób ale nie dajcie się im- powiedział- wróć do swojego świata, ja będe tu czekał na was, przyjdzie na to czas, że będziemy wszyscy razem ale to jeszcze nie teraz. Pozdrów mamę. Jak będziesz chciała porozmawiać ze mną wystarczy, że przed snem powiesz "tato chce porozmawiać" a teraz wracaj- pocałował mnie w czoło i znikł. Znów poczum czyjiś uścisk na ręce.
- ruszyła ręką- usłyszałam głos Leona
- pójdę po doktora- odezwała się tym razem mama. Usłyszałam zamykające się drzwi. Szatyn położył swoją drugą rękę na moim policzku po czym delikatnie mnie pocałował. Teraz musiałam się obudzić. Musiałam, mocno sie starałam co dało efekty i otworzyłam oczy. Zobaczyłam szatyna całego bladego.
- obudziłaś się jak się cieszę, nie wiesz jak bardzo- szepnął
- ja też muszę ci coś powiedzieć- zaczęłam
- ćii..., nic nie mów spałaś 3 dni musisz odpocząć- powiedział delikatnie się uśmiechając gładząc moją dłoń
- jestem wypoczęta, posłuchaj- tym razem przerwał mi dźwięk otwierających się drzwi, był to lekarz z mamą.
- o obudziła się pani- powiedział lekarz- proszę zostawić nas samych zwrócił się do szatyna. On głośno wypuścił powietrzę i wyszedł- więc tak- zaczął- miała pani operacje już jest wszystko dobrze z wynikami, musi pani sie nie przeciążać co najmniej tydzień, przez co najmniej pięć dni musi pani tu pozostać na obserwacji- powiedział i wyszedł
- mamo... wyszeptałam
- tak córeczko?- powiedz Leonowi, że ma iść do domu i się przespać i jak chce to niech przyjdzie jutro- powiedziałam
- dobrze- powiedziała po czym wyszła, a do sali weszły moje przyjaciółki.
- hej Violu- krzyknęły
- hej i błagam ciszej- powiedziałam po czym sie zaśmiały, rozmawiałyśmy długo. Niestety musiały już iść, bo koniec wizyt był. Leżałam i myślałam nad tym co powiem jutro Leonowi. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
poniedziałek, 5 stycznia 2015
Rozdział X
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudo c: Niech w kolejnym Viola wyzna Leonowi co czuje :D Kiedy next?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;*