Szłam powolnym krokiem do szkoły. Nauczycielka zadzwoniła do mnie, że mam przyjść prędzej.
- dzień dobry- przywitałam sie z nauczycielami
- dzień dobry Violetto, to jest Marotti poszukuje nowe talenty, mieliśmy mu wskazać najlepszą uczennice- powiedziała wychowawczyni
- tak, miło mi cię poznać, mogła byś coś zaśpiewać?- spytał
- jasne, tylko, że ja śpiewam swoje piosenki- dokończyłam i weszłam na scene, w tym samym momencie weszła Sel.
- no dobrze śpiewaj- rozkazał. Zaczełam śpiewać En mi mundo. Gdy skończyłam zaczeli klaskać.
- świetnie ale przydał by sie drugi głos- powiedział myśląc. Szybko zeszłam ze sceny i złapałam za rękę Sel i z powrotem weszłam na scene. Wyszeptałam jej na ucho tytuł. Pokiwała twierdząco głową. Po chwili zaczeliśmy śpiewać Junto a ti. Gdy skończyliśmy zaczeli klaskać a my sie przytuliliśmy.
- tak o to mi chodziło- zaczeli klaskać- o to nasze nowe gwiazdy Brawo!- zaczoł klaskać jak opentany. Zeszliśmy ze sceny i staneliśmy na przeciwko niego.
- dziewczyny za 3 miesiące was z tąd zabieram, będziecie gwiazdami- mówił gestykulując rękoma
- najpierw wolimy zaproponować to naszym rodzicom- powiedzieliśmy na równi
- jasne tu macie moje wizytówki, zadzwońcie- powiedział po czym wyszliśmy z bananami na twarzach z auli. Poprosiłam by jeszcze nic nie mówiła Leonowi, na co się niechętnie zgodziła. Po skończonych godzinach lekcyjnych postanowiłam wrócić do domu. Nagle ktoś mnie złapał za rękę.
- o hej- uśmiechnełam się promiennie
- unikasz mnie?- spytał z powagą
- nie dlaczego tak myślisz?- spytałam
- bo cały dzień sie nie odzywałaś chodzisz w głową w chmurach- powiedział patrząc mi w oczy
- kotek poprostu myśle nad tym moim bratem- skłamałam, nie mogę mu jeszcze powiedzieć, że wyjade za trzy tygodnie
- odprowadzić cie?- spytał obejmując mnie w talli
- nie, dojdę sama. Muszę jeszcze mame uspokoić i tak dalej- zaśmiałam się i pocałowałam w policzek
- nasza pierwsza rozmowa i całujesz tylko w policzek?- zaśmiałam się i pocałowałam go tym razem w usta
- musze iść do zobaczenia dziś o 16 u mnie- mówiłam odchodząc
- juz odliczam minuty- krzyknał. Gdy weszłam do domu, od razu skierowałam sie do mojego pokoju, wziełam szybki prysznic, następnie się ubrałam w fioletową sukienke. Zeszłam na dół tam chodziła w tą i we w tą moja mama.
- spokojnie- uspokajałam ją jeszcze dosyć długo. Rozległ się dzwonek do drzwi.
- To zapewne Leon z Pablo- powiedziała- poprosiłam by go wziął po drodze- usprawiedliwiła się. Otworzyliśmy drzwi a mój skarb był z bukietem kwiatów
- to dla ciebie słoneczko- powiedział następnie pocałował, Pablo również miał kwiaty dla mojej mamy.
- wstawie je do wazonu- powiedziałam a szatyn położył za mną.
- ślicznie wyglądasz- skomentował z cwaniackim uśmieszkiem na co ja się zarumieniłam
- dzięki ty też niczego sobie- zaśmiałam się. Szatyn był ubrany w koszule w krate, dżinsy i włosy postawione na żela. Pocałował mnie oddałam pocałunek. Rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Zobaczyłam tam Ane i Mateusza.
- hej- przywitaliśmy się oraz przytuliliśmy
- mamo, Pablo to jest Mateusz- chłopak podbiegł do mamy i się przytulili. Widziałam, że mama się wzrusza. Leoś objął mnie od tyłu. Gdy się odsuneli Mati stanął obok Any. Dopiero teraz zobaczyłam jak ładnie wygląda ma granatową sukienke do kolan i włosy za pupe. Też takie chciała bym mieć.
- to jest moja dziewczyna Ania- przedstawił ją
- miło mi cię poznać- wyciągneła dłoń ku niej
- wzajemnie- odpowiedziała długo włosa blondynka. Rozmawialiśmy w dość świetnej atmosferze.
- my musimy już lecieć- powiedział Leon patrząc na mnie
- tak, śpie dziś u niego- dodałam- zaraz przyjdę wezmę tylko kilka rzeczy- wstałam
- Vilu skoro nie śpisz dziś tu, to mogli byśmy spać u ciebie?- spytał Mati
- a czemu nie u ciebie- spytałam a on troche posmutniał- aj wybacz zapomniałam ci powiedzieć, rozmawiałam, z Aną i dowiedziałam się, że śpisz z nią u jej rodziców, więc przemeblowałam jeden salon gościnny, tak, że teraz to twój pokój- uśmiechnełam się promiennie- przeprowadzasz się do swojego domu o ile chcesz- on tylko wstał i mnie przytulił
- dziękuję, jesteś najlepszą siostrą pod słońcem- powiedział
- wiem, ale młodszą- zaśmialiśmy się- chodź pokaże ci go. Gdy otworzyłam mu drzwi, oczy wylazły mu z orbit.
- ale jak ty... skąd ty..- mówił zdziwiony
- Ana mi mówiła co lubisz więc razem z nią, Olgą i Leonem zaczeliśmy robić ten pokój, podoba się?- spytałam
- bardzo- powiedział a następnie nas przytulił
- dobra, spadamy papa...- powiedziałam wziełam swoją torbę i wyszliśmy z mojego domu. Po drodze dostałam sms'a
Jestem z ciebie dumna córeczko. Była to wiadomość od mamy. Uśmiechnełam się do ekranu następnie przytuliłam się do Leona i szliśmy dalej. Gdy byliśmy u Leosia i oglądaliśmy film, zadzwonił do mnie telefon. Była to Lu. Mój chłopak włączył pałze a ja podniosłam się do pozycji siedzącej.
L: hej- pisneła mi do ucha
V: no hej
L: nie uwierzysz co się stało
V: co?
L: Fede i ja jesteśmy razem!- krzykneła
V: to cudownie, wybacz ale jestem u Leosia pogadamu jutro pa
L: pa- rozłączyłam się i znów położyłam głowę na torsie mojego chłopaka, on odtworzył film i objął mnie mocniej.
- kto to był?- spytał po krótkiej chwili
- Lu, ona i Fede są razem od dziś- powiedziałam
- to fajnie- powiedział ziewając
- zanudzam cię?- spytałam
- ty? Nigdy- powiedział całując mnie w czółko
- to czemu ziewasz?- spytałam spoglądając w jego zielone oczka
- poprostu nudzi mnie ten film- odpowiedział
- to go wyłącz- powiedziałam- mnie też to nudzi- powiedziałam zgodnie z prawdą. Trochę nudny był koleś tylko obcinał ludziom głowy.
- nie oglądaj- mówił
- kotku ja mówię serio- wstał i wyłączył film- zagraj mi coś na pianinie- zaproponowałam
- nie skarbie, nie umiem garać- spuścił głowę na dół
- zrób to dla mnie- zatrzepotałam rzęsami
- czemu zawsze ci ulegam?- spytał podłańczając instrument. Na co ja zachichotałam. Po chwili zaczą grać Podemos. Zaczął śpiewać, a ja dołączyłam do niego gdy zaczął się refren. Śpiewaliśmy patrząc sobie w oczy. Ma naprawdę zniewalający głos. Gdy skończyliśmy pocałował mnie.
- ślicznie śpiewasz- powiedział a ja się zarumieniłam, spuściłam głowę by nic nie widział
- nie chowaj rumieńców słodko w nich wyglądasz- mówił podnosząc mój podbródek- zaśpiewaj mi coś jeszcze.
- okej ale jeszcze tej piosenki nie dokończyłam- mówiłam, podeszłam do instrumentu i zaczełam grać te creo.
- podaj mój notatnik szybko- wziął go do ręki i mi podał dopisałam reszte brakujących słów i się promiennie uśmiechnełam do niego. Oglądał zdjęcia, które wypadły mi z notatnika. Od razu uśmiech znikł mi z twarzy.
- Leon?- spytałam siadając obok niego
- to mój tata, nie powiedziałam ci wszystkiego- pojedyńcza łza zleciała mi po twarzy
- mój tata nie zginął w wypadku samochodowym, tylko został zamordowany- rozpłakałam sie na dobre
- nie rozumiem dlaczego mi nie powiedziałaś- przytulił mnie do siebie
- bo w ten wypadek jest mi łatwiej wierzyć, niż żyć w ciągłym strachu, że ktoś zabije mi też innych- szatyn starł mi łzy
- ćśś... nie płacz kotku. Chodź spać, już jest późno- pokiwałam twierdząco głową i udaliśmy się spać.
*
*
*
*
Przepraszam, że ten taki króciutki. Oraz przepraszam za tą moją beznadzieje.
Postanowiłam dodawać rozdziały w każdy piątek wybaczcie.
Nie będę się rozpisywać do następnego papa..
1 kom----- next pamiętajcie najmniejszy komentarz a wywołuje radość w mym sercu
niedziela, 11 stycznia 2015
Rozdział XIV
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajebisty! Masz talent
OdpowiedzUsuń