środa, 7 stycznia 2015

Rozdział XII

Obudziłam sie przed szatynem. Spojrzałam w jego stronę słodko spał. Chciałam wstać, lecz nie mogłam Leon oplótł mnie jak bluszcz i mocno trzymał. Postanowiłam leżeć póki się nie obudzi. Usłyszałam jak, ktoś wchodzi do pokoju zobaczyłam mamę, która jak nas zobaczyła zdziwiła się i wyszła. Postanowiłam pójść za nią. Próbowałam lekko wyjść z uścisku szatyna by go nie obudzić, lecz na marne. Gdy już wyszłam obudziłam go przez przypadek. Ta oto cała ja.
- uciekasz?- zaśmiał się szatyn
- przed tobą się nie da uciec- również się zaśmiałam muskając jego usta- śpij zaraz wracam- powiedziałam po czym wyszłam. Zobaczyłam na korytarzu mame, która siedziała na schodach
- uprawialiście seks?- spytała patrząc mi w oczy
- nie mamo jak by to miało miejsca od razu bym ci powiedziała- uśmiechnęłam sie niepewnie
- mam nadzieję- powiedziała- niech zostanie na obiedzie- dodała a ja spojrzałam na nią pytająco- no co? Ty go kochasz a ja go lubię tak jak ty lubisz Pablo a ja go kocham- zaśmiałyśmy się
- okej- zaśmiałam się- wiecie już kiedy ślub?- zapytałam z nadzieją
- tak. Za dwa miesiące- mówiła sie ciesząc
- to fajnie, mogę zaprosić przyjaciół?- spytałam
- jasne, nawet powinnaś ale nie tylko przyjaciół chłopaka też- zaśmialiśmy się
- dobrze ja wracam do łóżka- powiedziałam z uśmiechem.
- tylko za godzine zejdźcie na śniadanie i zamknij drzwi na klucz bo Olga się go ciebie wybiera- zaśmialiśmy sie. Po czym weszłam do pokoju po czym przekluczyłam drzwi. Podeszłam do łóżka, zauważyłam, że moj chłopak śpi. Zbliżyłam się do jego ust i delikatnie pocałowałam. Ten zaś złapał mnie i przewrócił tak, że on był nademną.
- udawałeś!- zaśmiałam się
- może..- mówił i mnie namiętnie pocałował, oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Leoś to wykorzystał wsuwając swój język domoich ust. Nasze języki walczyły ze sobą. Wsadził swoje ręce pod bluskę od piżamy dotykając mojego brzucha następnie pleców. Nagle się odsunął.
- chcesz tego?- spytał. Teraz się zastanawiałam co powiedzieć bo nie wiedziałam tak naprawdę czy tego chce.
- nie wiem- powiedziałam a on podwinął koczulkę pocałował w brzuszek i położył się obok
- jak będziesz gotowa to powiedz- pocałował mnie w polik. Ja się w niego wtuliłam i rysowałam serduszka na jego torsie, a on głaskał mnie po plecach.
- zaraz wracam- rzuciłam po czym weszłam do łazienki. Tam wykonałam wszystkie czynności założyłam bieliznę, po czym wyszłam z niej by poszukać jakieś ubranie na dziś.
- uuu.. wiedziałem, że mam śliczną i seksowną dziewczynę ale nie wiedziałem, że aż tak- mówił obejmując mnie w pasie i całując w szyję
- kotek, lepiej pomóż mi coś wybarać, bo nie wiem co- zaśmiałam sie
- w co kolwiek sie ubierzesz i tak będziesz ślicznie wyglądać- pocałował mój policzek
- dobra idź do łazienki a ja w tym czasie się ubiorę- uśmiechnęłam się co odwzajemnił i wszedł do pomieszczenia wymiemione wyżej. Ubrałam jasno zieloną sukienkę do tego buty na koturnie o kolorze tym samym. Zobaczyłam, że dostałam wiadomość. Wzięłam do ręki telefon. Jakiś nieznany numer.
Cześć nazywam się Mateusz, przyjdź proszę do parku blisko cawiarni musimy porozmawiać na poważnie. Jeśli mi nie ufasz przyjdź z kimś. Będę ubrany w zieloną bluzę. Do zobaczenia.
Nie mogę pokazać tej wiadomości Leonowi bo mnie nie puści. A ja muszę się dowiedzieć kto to jest i czego chce. Jestem taka ciekawska przyznaję sie. Napisałam do Fran, Sel i Lu by były przy tym ze mną. Leonowi powiem po spotkaniu. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam kiedy szatyn obok mnie siedział.
- o czym moja księżniczka tak myśli?- spytał
- o niczym, że jestem szczęśliwa mając cię- mówiłam i wymusiłam na sobie uśmiech
- o nie, znam ten uśmiech co się dzieje?- spytał troskliwie
- za dwa miesiące jest ślub mojej mamy pójdziesz ze mną?- spytałam sie z nadzieją zmieniając temat
- nie zmieniaj tematu- powiedział- a co do wesela to pójdę z tobą- w tym. Momencie się w niego wtuliłam .
Jest 16 właśnie wchodzimy do parku z przyjaciółkami, dostrzegam chłopaka bruneta z grzywą na bok wraz z długowłosą blondynką, trzymają się za ręce. Ślicznie razem wyglądają. Chłopak ma zieloną bluzę. Niepewnie podchodzimy.
- Violetta?- pyta pierwszy
- ttak a ty jesteś Mateusz tak?- spytałam niepewnie
- to jest Ania- przedstawił ją
- hej jestem Ania dla przyjaciół Ana- odezwała się
- Violetta dla przyjaciół Viola, to Ludmiła Selena i Francesca, po co pan chciał sie ze mną spotkać- spytałam
- kiedyś zostałem uprowadzony, moja mama mnie szukała wraz z tatą, policja, wszyscy- zaczął- nie odnaleźli mnie do teraz- powiedział
-  a co jest wspólnego z tym ze mną?- Ania niepewnie go pocieszała
- oni mnie nie znaleźli ale ja znalazłem ich- westchnął- Violetto jestem twoim bratem- zamórowało mnie- mogę poznać moją mamę- spytał
- najpierw ja z nią porozmawiam potem cie z nią poznam dobrze?- powiedziałam
- dobrze- odpowiedział przytuliłam go, niepewnie oddał uścisk
- Violu- powiedziała Lu
- Co?- spytałam
- Leon tu idzie- powiedziała tym razem Fran
- idź stąd proszę skontaktujemy sie ze sobą, idzie tu mój chłopak nie może sie dowiedzieć o tym zajściu- powiedziałam a oni się oddalili
- Viola, kim on był? Widziałam jak się z kimś przytulałaś- powiedział z powagą
- ale kto? Kiedy?- udawałam, że nie wiem o co chodzi
- ty mnie zdradzasz!- wrzasnął a mi do oczu napłyneły łzy
- Leon jjjaa..- przerwał mi
- z nami koniec, udawałaś, że mnie kochasz, nie zależało ci na moich uczuciach- teraz łzy leciały mi swobodnie. Zaczęłam biec
- to był jej zaginiony brat o którym nie miała pojęcia idioto! Viola czekaj!- usłyszałam tylko to co Sel powiedziała. Biegłam cały czas przed siebie, do mojego ulubionego miejsca. Kocham Leona, ale nawet mi nie dał nic wytłumaczyć. Dlaczego jego słowa tak mnie ranią?
- Violetta?- Usłyszałam za sobą krzyk. Był to Leona głos
- czego jeszcze chcesz? Nie mam zamiaru słuchać tych kłamst takich jak, że cię nie kocham i tak dalej- warknęłam
- czemu mi nie powiedziałaś o bracie?- spytał stając koło mnie
-  zostaw mnie!- krzyknęłam idąc. słyszałam, że idzie za mną- zerwałeś ze mną nie dając mi dojść do słowa- odwróciłam się a on wbił mi się w usta. Nie wiem co się stało przeszła mi złość na niego i się uspokoiłam. Stałam i oddawałam pocałunki.
- przepraszam- wyszeptał do moich ust i znów wbił mi sie w usta. Gdy przerwał mnie całować przytuliłam sie w jego umięśniony tors- kocham cię i nie chciałem zrywać, będziesz znów moją dziewczyną?- spytał z nadzieją. Kiwnełam twierdząco głową. Odsuełam sie od niego i usiadłam nad przepaścią. Szatyn zrobił to samo.
- chciałam powiedzieć ci jak wszystko wybadam- przerwałam niezręczną ciszę i wycierając łzy
- myślisz, że to twój brat?- spytał podnosząc mój podbródek
- nie wiem, z jednej stromy wyglądał podobnie do taty- powiedziałam patrząc mu w jego zielone oczka
- a z drugiej strony zjawił się tak nagle i nie wiesz czy masz mu wierzyć czy nie- dopowiedział za mnie- będę przy tobie zawsze, i będe cię wspierał. Kotku zapomnijmy o tym dzisiejszym. Jestem o ciebie strasznie zazdrosny i nic na to nie poradze- spojrzał mi w oczy- postaw sie w mojej sytuacji jak byś zareagowała- chciał coś jeszcze powiedzieć ale wbiłam mu się w usta. Strasznie dużo gada, tylko tak można mu zatkać usta.
- tak samo jak ty, tylko już o tym nie gadaj- powiedziałam i znów się w jego słodkie usta wbiłam
- no no ostra kicia- zaśmiałam po czym się w niego wtuliłam. Nawet nie wiem kiedy zasnełam. Obudził mnie dość głośny krzyk.
- co, żeś jej zrobił- usłyszałam głos Seleny
- cicho kretynko bo ją obudzisz- wrzasnął szatyn szeptem
- jeśli będzie przez ciebie cierpieć to pożałujesz- odpowiedziała szeptem
- wytłumaczyliśmy sobie wszystko i nie zamierzam się z nią zrywać za mocno ją kocham- powiedział
- mam nadzieję, że nie przepaścisz tej szansy- odpowiedziała
- siostrzyczko wiesz, że to dzięki tobie mogłem ją poznać gdyby nie ty to pewnie dalej bym był w tej pieprzonej elicie, to dzięki tobie i Violettcie moje życie nabrało sensu, a teraz wybacz idę ją zanieść do jej domu by mogła się wyspać- czułam, że szatyn się przemieszcza. Nie chciało mi się iść więc udawałam, że śpię. Weszliśmy do mojego pokoju, szatyn położył mnie na moim łóżku. Ostrożnie by nic mi nie zrobić.
- Leoś...- powiedziałam ciągle mając zamknięte oczy- kocham cię bez ciebie moje życie nie ma sensu- czułam jak kuca obok mnie i pocałował w policzek. Złapałam jego dłoń i próbowałam go pociągnąć w swojæ stronę. Niestety nie udawało mi się. Leon sie cicho zaśmiał i położył się obok mnie. Nadal mając zamknięte oczka wtuliłam się w jego tors. Kiedy zeszliśmy na dół mama siedziała w salonie
- daj jej wyjaśnić- dodał szatyn po czym wyszedł
- mamo dlaczego nie powiedziałaś, że mam brata?- zpytałam a ją moje pytanie zaskoczyło.
*
*
*
*
Czy Mateusz jest naprawdę bratem Violetty? Przekonacie się w nstępnym rozdziale. Chciała bym by, każdy z was co przeczyta ten rozdział zostawił po sobie ślad.
Co najmniej 1 kom----- next do zobaczenia :-)

1 komentarz:

  1. Booooski!
    Really? Brat? Ciekawie. Tylko te polskie imiona nie pasują ale to twoje opowiadanie i piszesz jak chcesz.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń